środa, 9 stycznia 2013

"Kocham Cię" w damsko-męskiej opozycji.

Na samym początku, kieruję do was apel - jak zrobić wcięcia w tekście bloggera, dzieląc tekst na akapity? Spacjowanie wydaje się idiotyzmem, aczkolwiek tabulator nie działa. Pomóżcie proszę!

Miłość, to niezwykle twardy orzech do zgryzienia, często łamie nie tylko serca, ale i zęby. Powoduje gwałtowne opady sążnych kurew i spierdalników oraz innych odmian łaciny podwórkowej. Ewenementem na skalę światową, są szczęśliwe związki po sześćdziesiątym roku życia, a taki obraz powoduje łezkę w oku każdej, małoletniej związkowiczki. Żeby wydobyć z siebie "Kocham Cię", człowiek potrzebuje niezmierzenie wielkiej dawki miksu emocjonalnego. Czasem, to słowo pada tak często, jak "nie" oraz płatki na śniadanie. W niektórych przypadkach stanowi olbrzymią zagwozdkę - kiedy? jak? dlaczego? a jeśli nie odpowie tego samego?           
Trzy razy częściej, to pytanie zadają sobie kobiety. Przedwczesne powiedzenie kocham, wcześniej niż mężczyzna sprawi, że zostaną zlinczowane przez współczesny porządek świata. Jak to możliwe, że ja, mówię to pierwsza, skoro moja ulubiona bohaterka filmowa usłyszała te słowa w blasku księżyca, przy świecach, na romantycznej przechadzce? Jeżeli dowiedzą się o tym moje koleżanki, nie dadzą mi żyć, wykreślą mnie z listy "świadomych i mądrych kobiet", a zaraz potem wydalą ze swojej watahy i moja kobiecość pójdzie w las. Jeżeli dowiedzą się o tym jego koledzy, połowa z nich udusi się salwami śmiechu, a reszta będzie klepała go bezwiednie po ramieniu, mając w oczach wyraz politowania. Kiedy odwiedzą nas na mecz, zasiądą wygodnie w kanapach, będę musiała stać się powietrzem, zakupić pelerynę niewidkę, albo skorzystać ze świstokliku aby przemknąć gdzieś, w inny zakamarek mieszkania. Istny koszmar! Zatem czego się boję, czego wy się boicie? Odrzucenia, o którym mowa wyżej, życia w świadomości, że to my kochamy bardziej, czy zwyczajnego łamania zasad "związkowej teologii"? Przyjęło się, że od piaskownicy panowie ustępują Paniom, a jednak w sferach emocjonalnych, to mężczyzna powinien pierwszy wyciągnąć rękę w miłosny wir, by dać się zaczarować niedostępnej kobiecie. My zaś żyjemy w przekonaniu, że jesteśmy księżniczkami, a książę winien wybawić nas z opresji. W rzeczywistości, niestety, sprawy nie wyglądają tak różowo. Wiele z nas to ofiary miłosnych zawodów, gdy książę okazał się podrzędnym szewcem-rozbójnikiem, co tylko buty pucować i kraść energię potrafi. Kobiety mają wewnętrzną blokadę - uczuciowość jest dla nas wojskowym poligonem, nierzadko polem bitewnym. Inne natomiast, są niedoświadczone i czekają, czają się na wielkie love z jego strony - dopadając albo nie. Wedle tego co mówiła im babcia, czekają aż książę osiągnie status króla, wybuduje zamek i zapewni nam własną świtę garderobianych. Inne są klasycznymi przykładami konserw, przestrzegając zasad dobrego, miłosnego savoir vivre i mimo faktu, iż swędzą je języki, a serce krzyczy wniebogłosy, nie powiedzą kocham i już.Dlaczego wszystkie nas łączy przeświadczenie, że miłość do mężczyzny, to średniowieczny kodeks z wyraźnie zarysowanymi zasadami, których złamanie, okrywa nas hańbą? Czemu to słowo tak trudno wydobyć nam z gardeł, podczas gdy wszystkie oszczerstwa przychodzą nam z taką łatwością, niekiedy nawet z gracją. Gdzie nasza wolność i niezależność? Jej echo niknie gdzieś w oddali, ustępując fikcji, bo przecież tak bardzo boimy się kochać. Kochać za bardzo i bardziej niż ON. 

Wczorajszy wieczór poświęciłam na zrobienie sushi - co za koszmar! Pierwszy raz, robiłam je z tak dużą ilością substytutów. Zamiast ryżu do sushi - jaśminowy, zamiast octu ryżowego - zwyczajny, imbir rzekomo z kuchni świata był ohydny rozcieńczony, nawet awokado, jakieś takie wyszło, twarde jak skała. Niemniej jednak zaprezentuję je, pochwale się, bo zdobyłam cudowne grzybki shitake w zalewie, a nie suchlaki sprzedawane w sklepach (niezwykle rzadko). 


A i turek zamiast philadephii, bo nawet Almie jej nie było!


Zręczne palce kroją sushi małym, tępym nożem :D


Omnonom, trochę kanciaste, ale zjadliwe. W tle znalazła się też vatika z kokoskiem, cytryną i amlą z porannego olejowania.

Dzisiejszy ranek przysypiałam na uczelni, choć wykład z dadaizmu i surrealizmu w filmie był całkiem intresujący, siła wyższa wzięła górę. Jednakże, potem się całkiem ożywiłam z bubble tea żeby w przerwie między warsztatami, pstryknąć małe fotki outfitowe. Zima jest dla mnie okresem amodowym, kiedy mam ochotę schować się w swojej polarowej piżamie gdzieś w głębiny pościeli, zatem bluza idealnie wpasowywuje się w konwencje "piżamowej przygody". Resztę podrasowałam kolorami, które swój renesans przeżywały latem, aczkolwiek nie mam zamiaru wrzucać ich n dno szafy. Moda to recykling!






make a gif image

czapencja - sh, bluza - sh, kurtka - c&a + diy, spódniczka - h&m (mojej cudownej współlokatorki) creepery - t.u.k.


zdjęcia zrobiła Miłosława Strzelec

36 komentarzy:

  1. Wiesz Jeany, oprócz tego, że uwielbiam Twój styl pisania, dodatkowo nasuwa mi się kolejny plus tego bloga, a mianowicie częstotliwość dodawania postów przez Ciebie. Niezmiernie miło jest, kiedy można zaspokoić ciekawość, wchodząc tu praktycznie codziennie i czytając o czymś naprawdę ciekawym. Mam nadzieję i szczerze życzę Ci tego, abyś utrzymała to tempo. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, w tej chwili przeżywam "samozachwyt" i przypływ weny, tyle radości mi to sprawia i wzbudza tyle emocji, że dodaję posty tak często, jak tylko mogę. Z czasem, ta częstotliwość spadnie, ale do rozsądnych odstępów czasowych. Zatem nie bój się! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zatem uspokoiłaś mnie, ale niech ta wena będzie z Tobą jeszcze bardzo długi czas!

      Usuń
  3. Co do wcięć - w ustawieniach bloga wejdź w "Szablon" i kliknij "Dostosuj", potem wybierz na górze po lewej "Zaawansowane" i obok "Dodaj arkusz CSS". W polu musisz wkleić coś takiego:

    .entry-content {text-indent: 20px;}

    I kliknąć "Zastosuj do bloga". Liczbą regulujesz sobie wielkość wcięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, zabawa z css czy html to dla mnie udręka :<

      Usuń
    2. przecież masz napisane co należy zrobić ;)

      Usuń
  4. do tekstu się nie odniosę, bo sama nie mam problemów z artykułowaniem uczuć, jestem fanem jasnej komunikacji potrzeb i emocji...hmm.. albo jednak się trochę odniosę :P
    teza, że ciężko ludziom mówić "kocham" jest takim samonapędzającym się mechanizmem: dużo na ten temat napisano, powiedziano, nikt nie sprawdził w sumie, ale poszło w świat. i potem ludzie czytają takie teksty i myślą "hej, to znaczy że wszystko ze mną ok że mam problem" lub "hej, nie mam z tym problemu ale może powinnam mieć skoro WSZYSCY go mają". No i zjawisko się pogłębia (czy wręcz tworzy) no i rzeczywiście mamy "problem" o którym można pisać dalej.
    z uwag technicznych: dodawaj większe zdjęcia i o równej szerokości, o wiele lepiej się takie prezentują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy tekst, tyczący się miłości działa w ramach tego mechanizmu :P

      Usuń
    2. powiem więcej: każdy tekst stawiający tezy na tematy społeczne działa w ramach tego mechanizmu, dlatego osobiście przestałam się już nad tym wszystkim zastanawiać dawno temu, ale ludzie to lubią także jest ok ;)

      Usuń
    3. Osobiście? Bardzo lubię to robić. :D

      Usuń
  5. Super! Naprawdę super jest ten Twój blog, nareszcie zamkną się buziaczki tym, którzy twierdzili, że nie potrafisz pisać ;) osobiście bardziej podoba mi się ten styl, anieżeli prezentowany przez Ciebie na fotoblogu, tam jest zbędny patos, tu są rzeczowe, mądre zdania, ciekawe - nawet nie notki - felietony! Oby tak dalej, zostaję wierną fanką :)
    Tylko przecinków bym się poprzyczepiała, ale wiadomo, że wszystko da się dopracować :) Powodzenia!
    Mitt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Z tymi przecinkami, to jest tak, że jak piszę w ferworze i przypływie weny, nie zwracam nań aż tak bardzo uwagi. Potem, gdy wchodzę na bloga po raz któryś, zauważam je i edytuję :P

      Usuń
  6. huh.. tak samo jest z 1 krokiem. kobieta niie zagada pierwsza bo przeciez lezy to w obowiazku faceta i nie chce stracic w oczach kolezanek;) zenada haha wlasnie jade busem i na glowie mam identyczna neonowa czapuche:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, pierwszy ruch zawsze powninien należeć do niego. Piersze "cześć", pierwsze "kocham", pierwszy pierd. :<

      Usuń
    2. pierwszy pierd mnie rozjebał :D

      Usuń
    3. bardzo istotna kwestia! :D

      Usuń
  7. mojemu obecnemu mężczyźnie wyznałam miłość jako pierwsza jakieś dwa lata temu. i gdyby nie to, pewnie nie bylibyśmy do tej pory razem. bo mimo, iż na początku trochę bolało, gdy nie odpowiadał "ja Ciebie też", to z perspektywy czasu uważam, że dla takiego wspaniałego zwiazku jaki mam teraz, warto było "pocierpieć" ;)
    super piszesz! :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie dziewczęta jak Ty należy podziwiać! Gratuluję związku :*

      Usuń
    2. ojejku! haha, jak miło ^^ trzeba walczyć o swoje.. nie oczekujmy od facetów, że od razu będą super rycerzami na białych rumakach... chciałyśmy równouprawnienia to teraz mamy za swoje! haha

      Usuń
  8. Co studiujesz?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz napisane w panelu z boku -> filologię polską

      Usuń
  9. Bardzo podoba mi się tekst i styl pisania, ale brakowało mi tu jakieś puenty ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Blogerki świata, łączcie się xD!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś przeze mnie nominowana do wzięcia udziału w zabawie - Liebster Blog! szczegóły na
    http://magdalena-megi-fashion.blogspot.com

    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kobiety są niby bardziej uczuciowe, łatwiej oddają się emocją, łatwiej je rozpoznają, a boją się powiedzieć Temu Jedynemu jak bardzo im na nim zależy... Boże, dlaczego jesteśmy takie skomplikowane?!
    I dlaczego coś tak bardzo ludzkiego, o tak ogromnym znaczeniu adaptacyjnym jest przez nas uznawane za coś gorszego i powód do wstydu..? Chyba nigdy tego nie zrozumiem...
    pozdrawiam!

    izabudza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idiotyzm wielki aczkolwiek takie są nasze zachowania, większości z nas.

      Usuń
  13. Polecam super bloga 'spowiedź maturzysty'
    http://beniaminopowiada.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. A łańcuszek skąd Jeany ?

    Super, że założyłaś bloga, podoba mi się jak piszesz,
    będę wpadać :)

    Andulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łańcuszek z szuflady mamy, pierwotnia chyba miał inne zastosowanie (do kluczy, czy coś?. Poszukaj w h&m'ie, były kiedyś!

      Usuń
  15. Notka wciągająca, zaczynasz czytać, a tu nagle się kończy. :)
    A jakie masz chude nóżki! jejku <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdy piszę zbyt długo, piszą, że nudno. Nikomu nie dogodzę:<

      Usuń
  16. Czytałam tą notkę i próbowałam sobie przypomnieć, jak to było ze mną i moim TŻ na początku... i kurde ja złamałam ten uczuciowy kodeks i powiedziałam pierwsza, a na kontr odpowiedź czekałam chyba z dwa miesiące. Wyszło na dobre, bo nadal jesteśmy razem :)
    A tak w ogóle Casualities - uwielbiam!! (ale już nie na koncertach, bo w tym przypadku jakoś mnie nie przekonują...)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluje odwagi i wytrwałości :D
      Ja byłam na koncercie na którym dali radę, ten zeszłoroczny błagał o pomstę do nieba :P

      Usuń
  17. Wspaniałe notki masz tutaj, ale ta szczególnie mi przypadła do gustu. Ma w sobie czysty uniwersalizm. Rozśmieszył mnie fragment o "konserwach", bo właściwie sama poniekąd taka jestem, ale to już takie moje podejście do życia - muszę być pewna tego co mówię. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń