Dawno mnie tu nie było i pewnie znowu długo nie będzie. Dzisiejszy post poświęcę tematowi, który od kilku dni zdominował moją fejsbukową stronę, mianowicie nagości. Zdania są podzielone - jedni pochwalają epatowanie cyckiem to tu, to tam, a kolejni są tego zagorzałymi przeciwnikami i próbują zmieszać mnie z błotem. Niedawno udzieliłam wywiadu Michałowi Koszkowi, redaktorowi pisma SEZON, dla którego zdarzało mi się coś skrobnąć. Rozmowa ta ukazała się w serwisie VICE, jednakże z niewiadomych nam powodów, została usunięta. Ani przepraszam, ani pocałuj mnie w dupę. Wywiad pozostał więc w otchłniach mojego dysku, zapomniany, zakurzony, a fe! Dzisiaj, w obliczu modlitw w intencji mojej (nie)moralności, chcę się nim z wami podzielić. Enjoy!
focie autorstwa Pauliny Czochry pochodzą z mojego najnowszego setu dla SG |
Suicide Girls powstało w 2001, ile miałaś wtedy lat?
O Boże!
Jakie matematyczne pytanie na początek, a ja z matematyką nie jestem za pan
brat. Byłam gówniarką, miałam… 8 lat.
Czyli jesteśmy
rówieśnikami! To była zamierzchła podstawówka i o nude selfies nie było jeszcze
pewnie mowy.
Pierwszą prawie nagą fotę zrobiłam jak miałam 16 lat. W bieliźnie
– niby dla chłopaka, niby dla siebie. Pierwszy akt, który opublikowałam był,
wiadomo, czarno-biały, z piękną grą świateł. Wrzuciłam go do sieci chwilę po osiemnastce, wylądował na blogu,
fanpejdżu i maxmodels. Nagraliśmy przy tej okazji też film „Empty Room” – o
fetyszach, którym ludzie oddają się, gdy są sami w domu.
I co robią?
Chodziło o
kontekst seksualny. Poruszyliśmy aspekt fetyszu stóp, trochę sado-maso…
Cykałaś się
przed kamerą?
Zaczęłam
chodzić na zdjęcia, gdy miałam 15 lat. Po „Empty Room” nagrałamteledysk dla
Hadesa. Już nie miałam oporów, żeby pokazywać cycki, poza tym pracowałam ze
znajomymi. Wiadomo, że na początku pojawia się bariera, którą trzeba pokonać,
ale jeśli ludzie traktują cię poważnie i nie wywieszają języków, twoje podejście
jest z automatu inne. Ostatnio na sesji latałam z gołym cyckiem po korytarzu w
hotelu i nikt nie robił z tego problemu. (śmiech)
Czyli teraz
przychodzisz na sesję i od razu możesz ściągnąć stanik?
Na pewno
feeling jest istotny, wiadomo, nie rozbierasz się dla każdego, to straciłoby
fun. W tej chwili pracuję z profesjonalistami, którzy wiedzą jak pokazać
damskie ciało, wiedzą co zrobić, żebym nie wyszła na grubą krówkę dojną. Gdy
ktoś mi mówi, żebym zdjęła stanik, nie ma problemu, gorzej z dołem. Ale cyckiem
mogę świecić.
Kiedy trafiłaś
do SG?
Trochę
czasu minęło od pierwszych aktów do SG. Po drodze robiłam jeszcze ten teledysk
dla Hadesa, zaczęłam prowadzić bloga jako Jeany Kicz i jakoś potem Rambo z SG
napisała do mnie prywatnego maila z informacją, że istnieje coś takiego jak SG
i czy nie chciałabym podesłać swojego zgłoszenia. Wypełniłam więc formularz,
zeskanowałam dowód i paszport. Dostałam odpowiedź, że bardzo chętnie przyjmą
mój set. Porozmawiałam z moją kumpelą - fotografką z Łodzi, powiedziała, że
przyjedzie do mnie do Poznania i zrobimy foty. Było fajnie. Gdy pozujesz przed
kobietą, nie dzieli was bariera. Gdybym robiła nagie zdjęcia z facetem, to
pojawiłby się kontekst seksualny. A tak to z dziewczyną rozmawiam o tym, która z
nas ma większe rozstępy na tyłku, która na cyckach, a która ma większy brzuch
albo zwisającą skórę na rękach, a wstyd gdzieś znika.
Jakie
formalności musiałaś wypełnić, żeby zostać SG?
Podałam
dane osobowe: wiek, adres zamieszkania, adres paypala, zeskanowałam dowód i
paszport, poświadczyłam jeszcze datę urodzenia legitymacją studencką. Wysłałam
trzy zdjęcia: twarzy i ciała. Nie musiały być rozebrane! Wydaje mi się, że do
SG przyjmują każdego, ale SG zostaje się wtedy, kiedy wykupią twój set. Przesyłasz
40–60 zdjęć, na których się rozbierasz, robisz striptiz, wymyślasz historię,
którą próbujesz ubrać w ładne słówka, żeby nie było, że pokazujesz te cycki za darmo, ale robisz to w imię sztuki. (śmiech)
Czekasz około czterech miesięcy aż set ukaże się na stronie. Są membersi i laski,
które są hopeful, marzące o zostaniu SG. Membersi głosują, dają serduszka, lajkują,
wysyłają prezenty, piszą miłe albo głupie wiadomości. Na podstawie membersów i
ekipy (Sean, Missy), taki set może zostać setem dnia. Czekać można na to nawet
i dwa lata, ja czekałam trzy miesiące. Gdy pojawia się pierwszy set, bardzo się
z tym afiszujesz, wrzucasz info na fora i fanpejdża, zależy ci na lajkach pod
zdjęciami. Z każdym kolejnym ekscytacja maleje…
Szybko
zostałaś dziewczyną dnia. Co z tego miałaś?
Dostałam
wynagrodzenie. Wrzucając zdjęcia, oddajesz im prawa do nich, ale ty także możesz
nimi dysponować, publikować gdzie chcesz. Oni umieszczają je na koszulkach, w
książkach i magazynach – nie erotycznych, ale związanych z tatuażem. Gorzej się
dzieje, gdy ludzie ściągają zdjęcia i wrzucają je na tumblry i fora o
niegrzecznej tematyce. Jeżeli powiesz ludziom z SG, że twoje zdjęcie hula po
Internecie w miejscach, po których nie chcesz, żeby hulało, wtedy oni się tym
zajmują. Jakiś Polaczek założył fotobloga, gdzie zamieszczał moje zdjęcia.
Oburzyłam się tym. Po trzech dnia, gdy napisałam do SG, jego fotobloga już nie
było. SG dba o komfort psychiczny, choć wiadomo, że w naszym katolickim kraju…
Wahałaś się
przed założeniem konta?
Trochę tak.
Rozmyślałam, gadałam z chłopakiem. Na początku podchodził sceptycznie, ale
potem stwierdził, że „ja mam ciebie na co dzień, oni mogą sobie co najwyżej
walić do twoich zdjęć”. A ja chodzę przy nim w
polarowej piżamie! Wie, że dzięki zdjęciom mogę wyrazić siebie. Moja mama
powiedziała, że gdyby była w moim wieku i miała ładne ciało, zrobiłaby to samo.
Staram się nie robić zdjęć ginekologicznych, nie podobają mi się, uważam, że
cipki źle wychodzą na zdjęciach i jest to część mnie, którą chciałabym zachować
dla siebie. Jedna jedyna!
Jak
zareagował tata?
Gdyby
zobaczył mój profil, to by mnie chyba przechrzcił. Zrobiłam sobie pierwszy
tatuaż, gdy miałam piętnaście lat, powiedział wtedy mamie, że wytoczy jej
proces sądowy, bo się samookaleczam. Nie utrzymuję z
nim kontaktu. Moja mama jest punkówą, ma pomarańczowe włosy, wygolone
boki i tatuaże. Traktuje moje znajome jak kumpele. Mój dziadek był wojskowym,
trzymał ją krótko, nie pozwolił pójść do szkoły plastycznej, bo uważał, że
chodzą tam ćpuny. Ona stwierdziła, że da mi wolną rękę i pozwoliła budować
siebie od podstaw, robić to czego ona nigdy nie mogła.
Twój chłopak
serio nic nie robił sobie z tego, że pokazujesz się nago w Internecie? Że
kolesie walą sobie na twoje zdjęcia?
Ale mogą też
walić do zdjęć w bieliźnie, w stroju kąpielowym, do portretów. Mój chłopak
przyjął mnie taką, jaką jestem. Wiedział, że nie mam problemu z rozbieraniem się,
że modeling, to po części moja praca, że to jest
część mnie. Jeżeli kocha mnie, a nie akceptuje tego, jaka jestem, to coś jest
nie halo. Choć uważa, że faktycznie tej cipki nie powinnam pokazywać, zresztą
razem stwierdziliśmy, że nie chcemy jej uwydatniać. Gdy kiedyś fotograf
opublikował zdjęcie i był tam jej zarys, wkurzyłam się na niego, bo uzgadnialiśmy,
że takich zdjęć nie robimy. Szybko zdjęcie usunął.
Jesteś
ekshibicjonistką?
Jestem
ekshibicjonistką emocjonalną. Uwielbiam mieć kontakt z fanami, uzewnętrzniać się,
prowadzić blogi, pisać, że jest mi źle albo, że chciałabym zrobić sobie grzywkę.
Trafiają mi się też bardziej filozoficzne teksty. W ogóle bardzo lubię pisać.
Trzeba być
seksoholiczką, żeby być SG?
Nie,
prywatnie jestem trochę aseksualna. Wolę coś dobrego zjeść, obejrzeć film,
przeczytać książkę, pójść na koncert, a seks jest gdzieś na drugim planie.
Sprawdzałem,
co oznacza twój pseudonim. Znalazłem, że to ze staroislandzkiego zaimek „my”,
ale mi „Sinni” kojarzy się z angielskim tłumaczeniem grzesznicy.
Długo
zastanawiałam się nad pseudonimem, bo on musi być marką. W Polsce jestem Jeany
Kicz, ale zagranicą nie skumaliby tego. Pseudonim powinien składać się z
maksymalnie dwóch, trzech sylab, inaczej trudno go zapamiętać. Stwierdziłam, że
no dobra, skoro pokazuje cycki, niech będzie, że jestem grzesznicą. (śmiech)
To jest
odzwierciedlenie twojego charakteru? Jesteś grzesznicą?
Trochę tak,
trochę nie. Moja osobowość jest bardzo złożona. Jednocześnie jestem romantyczką,
która ma wieczny Weltschmerz, która leży w łóżku, słucha smutnej muzyki i się
nad sobą użala, a z drugiej, ze sfery seksualnej zamiast wanien z różami, wolę
rzeczy hardkorowe, więc może coś w tym jest.
Co robiłaś
zanim zostałaś Sinni? Wiele SG było kujonicami, tak czytałem.
Ja byłam
Jeany Kicz, więc gdzieś tam zaistniałam szerzej polskiej widowni, pokazałam przecież
cycki w teledysku hiphopowym. Nigdy nie byłam kujonką. Uczyłam się tego, co
chce i co mi było potrzebne. Nie miałam problemów z nauką, miałam za to
problemy z chodzeniem do szkoły. W klasie maturalnej moja frekwencja wynosiła
58%, a średnia coś koło 4,7. Koleżanki z klasy bardzo mnie nie lubiły i mówiły, że
sypiam z panem od polskiego, bo miałam cały czas szóstkę. A w drugiej klasie,
gdy przefarbowałam się na rudy, bo chciałam przejść z czarnego na blond i miałam
na głowie bigos, tak mnie właśnie tym „bigosem” wyzywali. Byłam szykanowana. A
później znowu mnie polubili, bo przed maturą chcieli, żebym pisała im prace
maturalne. (śmiech)
A teraz na
uczelni znają twoją internetową osobowość?
Staram się,
żeby nie znali. Studiuję polonistykę. Z promotorem mamy bardziej kumpelskie
relacje, ale wolałabym, żeby mnie nie szpiegował. (śmiech)
Co ze
zboczeńcami w sieci?
Kiedyś było
ich więcej. Dostawałam pytania, czy pokażę stopy, czy wyślę zużyte pończochy.
Rozgraniczam niemiłe komentarze od anonimów, bo od nich ciągle dostaję pojazdy, że
jestem szmatą, kurwą, że żebrzę pieniądze. Raczej nie spotykam się z niemiłymi
komentarzami, czasami tylko lecą głupie teksty, typu: „przyjedź do Francji,
zostaniesz moją żoną”.
Jak
reagujesz na obelgi?
Czasami
odpowiadam, a czasami mam duży zlew. Znam swoją wartość, wiem, jakim jestem człowiekiem
i wiem, że „szmata” to osoba, która uprawia seks z niezliczoną ilością osób i zazwyczaj bierze za to pieniądze. Nie dotyka
mnie to, gdy ktoś obcy nazwie mnie szmatą i
podepnie pod to stos epitetów w stylu „jesteś głupia”. Nie uważam, żebym głupia
była. Dotyka mnie za to mentalność Polaków, to, że osoba, która pokazuje cycki
i tyłek na zdjęciach, już na starcie jest kurwą.
Zdjęcie i film to materiał, tak jak krzesło czy lampa, to jest po prostu rzecz,
to nie jesteś ty, nie sprzedajesz siebie, tylko zdjęcie, efekt finalny, złudzenie. Najgorsza jest hipokryzja.
Ludzie piszą mi, że powinnam zdjęcia zostawić dla siebie i chłopaka, a najczęściej
piszą to dziewczyny, które rozsyłają innym typom swoje nagie fotki, bo chcą być
fajnie. Irytuje mnie zacietrzewienie i interesowanie się życiem drugiego człowieka,
zaglądanie komuś w portfel. Dowiedziałam się, że jestem leniwą krową i że umiem
pokazać tylko dupę. To bardzo przykre, gdy ktoś się przed kimś otwiera, daje coś
od siebie i słyszy takie komentarze.
Od początku
byłaś odporna na hejt?
Przygodę z
alternatywnym światem zaczęłam w podstawówce, chodziłam w glanach i spódnicach
do ziemi. Mówili, że jestem wiedźmą. Wtedy mnie to bolało. W pierwszej
gimnazjum zachorowałam na anoreksję, miałam problemy z akceptacją siebie. Gdy
wylądowałam w szpitalu, poznałam dziewczynę, która była na skraju swojego życia,
krzyczała z bólu. Stwierdziłam, że nie chcę tak skończyć, że chcę coś po sobie
zostawić. Dużo czasu musiało upłynąć, zanim zaakceptowałam siebie, zanim
zbudowałam barierę, chroniącą mnie przed ludźmi, którzy życzą mi źle. Ich
przytyki są teraz dla mnie niczym. Jeżeli jednak krytykuje mnie ktoś bliski,
wtedy jest mi przykro i często płaczę.
Fani to
twoje wsparcie?
Są super!
Zmagam się z problemami finansowymi, mam niepełnosprawnego brata, moja mama
choruje na miastenię, ma cukrzycę, stan przedzawałowy... Prowadziła firmę, ale
przyszedł kryzys. Musiałyśmy sprzedać mieszkanie, staramy się wyjść z długów.
Założyłam konto na GoFundMe i opisałam naszą sytuację. Chcę bardzo skończyć
studia i trudno znaleźć mi pracę ze względu na ich tryb.
Wpadają mi zlecenia, typu reklamy, trochę pracowałam podając ludziom buty w Aldo,
ale to wszystko jest dorywcze. Dzięki GoFundMe uzbierałam pieniądze na część spłaty
długu, chcę też w końcu wysłać gdzieś moją mamę, żeby mogła odpocząć ode mnie i
mojego brata, ale najpierw muszę spłacić te długi, które się piętrzą. GoFundMe
dało mi poczucie wsparcia ze strony ludzi, uwierzyłam, że są w stanie dać mi coś
od siebie, a nie napisać tylko, że jestem fajna, bo pokazałam cycki. Ostatnio
na urodziny jeden z fanów wysłał mi buty. Jest też gość, który co miesiąc wysyła
mi 200 $. Nie pisze brzydkich rzeczy, pisze, że mnie wspiera, pyta się, jak
czuje się moja mama, piesek (który niestety już nie żyje :() Większość z fanów pochodzi jednak z zagranicy.
Ludzie w Stanach mają zupełnie inne podejście. Tam dziewczyny z SG robią karierę,
traktowane są na równi z modelkami high fashion. Występują w programach, są prezenterkami,
robią edytoriale do magazynów i nie są szufladkowane. Na szczęście coraz więcej
ludzi w Polsce rozumie to, że dziewczyny, które pokazują cycki w imię czegoś, nie są dziwkami. Czasami stalkuję
osoby, które dają mi komentarze, jeżeli to jest fajna osoba, to się cieszę.
Wkurzają mnie tandetne dresowe teksty, typu, że spadłam z nieba. Jeśli ktoś
pisze elaborat i walnie tanią bajerkę, to jest to słabe, choć i tak milsze niż
jak ktoś cię nazwie dziwką.
Zdarza ci
się, że ktoś cię rozpozna na mieście?
Czasami w
autobusie, gdy jadę na konwent tatuażu, to
podchodzą do mnie moje fanki, nastolatki. Przytulają się, oglądają tatuaże i
proszą o zdjęcia. To jest bardzo sympatyczne.
Sporo masz
tych tatuaży.
Traktuję
moje ciało jak płótno – zbieram pracę różnych artystów. Zaprojektowałam siebie.
Chcę mieć dwa rękawy, wytatuować coś pod cyckami, jedną nogę zrobić bardziej
mroczną, drugą słodką. No i chcę wytatuować plecy i mieć coś na twarzy, np. łezkę
pod okiem, ale wtedy nie mogłabym wtedy mieszkać w Polsce. I nie mogę wytatuować
rąk, bo nie znajdę pracy, a nie wiem, gdzie będę pracować, może zostanę kimś światłym,
a może będę sprzedawać na kasie w supermarkecie.
Wyjechałabyś
i rzuciłabyś wszystko?
Na razie
pierwszorzędne są dla mnie studia. Jeśli mogłabym utrzymać się z pisania, byłoby
super. Chciałabym wyjechać - wtedy mogłabym
zrobić z SG coś więcej niż teraz.
Ale
followersów masz bardzo dużo.
Nie mam dużo!
Jeszcze mi brakuje do Jessiki Mercedes, która jest moją byłą przyjaciółką.
Przyjaźniłyśmy się w gimnazjum, gdy byłyśmy emo. Rzygałyśmy mlekiem do zdjęć.
Ona jest typem egocentryka i lubi walnąć niemiłym
słowem, a gdy przyjaźniłyśmy się, miałam problem z akceptacją siebie, więc gdy
mówiła mi, że mam wielki nos i grube uda, to naprawdę robiło mi się smutno.
Stwierdziłam, że kumpluje się ze mną, żeby dowartościować siebie. (śmiech) Ale żeby nie było, teraz nie mam nic do
Jessiki, wręcz jej zazdroszczę, że się jej udało, gratuluję jej. I chciałabym
mieć tylu followersów!
Ale i tak
masz ich bardzo dużo! Co trzeba zrobić, żeby ich zdobyć?
Na pewno
pokazywać cycki! (śmiech) Wiesz co jest
najgorsze? Dodaję na Instagrama zdjęcie z sesji i ma ono mniej lajków niż zdjęcie
w piżamie z telefonu.
Utrzymujecie
kontakt z innymi SG?
W maju pojechałam
na Shootfest do Portugalii, poznałam tam dziewczyny, z
którymi spędziłam siedem dni, oglądając do rana głupie filmiki na YB.
Nabyłam dużo znajomości, wpadłam trochę w kółko wzajemnej adoracji. Wszystkie
mieszkałyśmy razem, we wspólnych pokojach, biegałyśmy
nago, robiłyśmy wspólne zdjęcia albo jedna drugiej
telefonem. komentowałyśmy: „Oh, you're such a
babe...” i gadałyśmy różne inne głupotki.
Stwierdziłam, że fajnie być między nimi. Nigdy nie przebywałam w tak pięknym
miejscu. To był dom na wyspie, cały w skale wulkanicznej, a w środku domu stało
drzewo. Dziewczyny były naprawdę fajne, w swoich krajach robią kariery. Poznałam
Arwen, Riae, Gogo, Plum, Mendacie. Teraz są moimi ziomkami. Gdy miałam 12 lat,
oglądałam zdjęcia Riae, miała wtedy jeszcze dredy ichciałam wyglądać jak ona.
Fajnie poznać dziewczyny, do których się wzdychało. Wiesz, że Arwen nie lubi
pokazywać się bez sztucznych rzęs, bo ma kompleksy, a potem patrzysz na nią i
myślisz, kurwa, jak ona może mieć kompleksy, jest śliczna. Ma przepiękną skórę,
pupę, buzię i tatuaże, wygląda jak lalka, a przy okazji jest super dziewczyną i
można z nią oglądać filmiki na yb o animal couples i jeść chipsy. Dostałam
zaproszenie do wszelkich możliwych krajów, z których pochodzą SG. Piszemy, wysyłamy
fotki, rozmawiamy na whatsupie, ostatnio jedna opowiadała mi, jak odmalowywała
sobie mieszkanie.
Są w tym
gronie inne Polki?
Jest nas mało,
zaledwie kilka (Laf, Kahu, Aeta, Osaka), choć
ostatnio zauważyłam boom, bardzo dużo dziewczyn wysyła swoje zgłoszenia, chcą
zostać SG. Życzę im jak najlepiej, jednak z drugiej strony, chciałabym, żeby to
grono pozostało kameralne, żeby znajdywały się tam dziewczyny, które nie chcą
robić tego dla lansu. Ja zostałam Sinni, żeby przełamać stereotypy, żeby
przekroczyć kolejne granice, bo lubię je przekraczać i żeby się dowartościować w jakiś tam sposób.
Czytałem, że
większość SG to lesbijki.
Coś ty! To
są dziewczyny, które lubią podziwiać piękno zarówno męskiego, jak i damskiego
ciała, nie ma w tym nic dziwnego. Lesbijki zdarzają się bardzo rzadko.
Czy z SG
jest tak jak z harcerstwem, że będziesz SG do końca życia?
SG wzbogaciło
mnie wewnętrznie, inaczej postrzegam dziewczyny, które obnażają się w
internecie. Wiadomo, że gdy masz 16 lat stwierdzasz, że pozowanie nago jest
brzydkie, że po co to komu, a gdy przekroczysz
ten magiczny wiek 18 lat… wszystko się odczarowuje, czytasz za dużo Bukowskiego i stwierdzasz, że wszystko kręci się wokół
seksu, że to dobry sposób na zarobek, a jeśli do tego nie trzeba z nikim go
uprawiać, to super. (śmiech) Na razie jestem jeszcze gówniarą, nie wiem, co będzie
za 30 lat. Chociaż nie wiem, czy zdjęcia nagiej
50-latki są przyjemne.
50-latka
nie może być sexy?
Oczywiście,
że może. Kiedyś jednak stwierdziłam, że jeśli nie osiągnę tego, co zamierzyłam,
do czterdziestki, czyli jeśli nie wydam bestsellera, to popełnię samobójstwo. Wtedy
byłabym już totalną Suicide Girl!